piątek, 26 grudnia 2014

Michael i Diana cz.12

Witam wróciłam do świata żywych ! Wreszcie czuje sie wolna , dużo zmieniło sie w moim życiu i w życiu bohaterów też wiec zapraszam do czytania
*********************************************************************************


                                              NOTKA 12                                            Dzisiejszego dnia byłam baaaardzo nastawiona na to, że spotkam się z Michaelem i tak też się stało, przyszedł. Rozpromieniony wpadł do mojego domu, krzycząc:

- Diana ubieraj się!
- Co? Po co? Co się stało?
- Ubieraj się. Pytania później. Mam nie za wiele czasu. Wieczorem jest jakaś tam impreza vipów, więc muszę ten poranek spędzić z Tobą, żeby dzień nie był całkiem do bani.
- Rozumiem - zakładam kurtkę i wychodzimy.
- Ale chyba nie masz zamiaru wyjść w tej krótkiej sukieneczce?
- Mam, a czemu nie?
- Chyba żartujesz. Ubieraj się w co innego i to już. Nie chce, żeby wszyscy faceci patrzyli na moją kobietę z pożądaniem w oczach.
- Przestań!
- Rozbieraj się ….
- Yyy?
- To znaczy .. przebieraj się.
Po kilku minutach, na rozkaz stałam już przebrana. Nie mogłam się przecież sprzeciwiać mojemu księciuniowi. Założyłam spodnie, żeby już nie czuł ''zagrożenia”. Pojechaliśmy na plaże. Wprawdzie nie było już tak ciepło jak latem, ale szum wody i piasek, to było to. Usiadłam opierając się o Michaela i zamknęłam oczy. To była cudowna chwila. Chciałam, żeby trwała wiecznie. Było tak cudownie. W doczesnym życiu nie spodziewałam się, że kiedykolwiek spotka mnie coś tak cudownego. Czas zatrzymał się w miejscu. Cudowny facet, cudowna atmosfera. Postanowiliśmy uwiecznić trochę te chwile na nic nie znaczących zdjęciach, które staną się pamiątko na wieki. Stawaliśmy w śmiesznych pozach robiąc sobie zdjęcia nawzajem. Jedne zrobiliśmy razem przytulając się do siebie i te podobało mi się najbardziej. Nawet nie wiem jak tak szybko zleciał czas. Nim się obejrzałam zegarek wskazywał godzinę 12.00 w południe.
- Diana jest mi tak dobrze - powiedział Michael wstając.
- Mi też.
- Mógłbym spędzić tu z Tobą całą wieczność, ale niestety musimy już wracać. Joseph za godzinę będzie w domu. Wieczorem muszę wyjść na te głupią imprezę. On mi .. każe mówi, że tam będą wszystkie sławy z naszego otoczenia, ze jak się dobrze zaprezentuje, to może dostane kontrakt. Już nie gram z nimi, a nadal kieruje moim życiem .. niedorzeczne - nerwowo zaczął wiązać sznurówkę u butów. Widziałam, że się wkurzył, więc postanowiłam nie drążyć tematu.
Dojechaliśmy do domu. Mike ucałował mnie tak namiętnie, że nogi ugięły się pode mną, po czym dodał:
- Kochanie .. obiecaj mi, że cokolwiek się wydarzy będziesz zawsze ze mną, że nigdy nie odejdziesz, nie zostawisz mnie samego na tym świecie. Uwierz mi, że tego bym nie zniósł.
- kochanie jak możesz tak mówić! - nie zdarzyłam tego wypowiedzieć, a za moim plecami ktoś chrząkną. To był Joseph.
- Koniec tego gruchania gołąbeczki. Idziemy do domu! Wiedziałem, że się spotykacie, ale nie wiedziałem, że zaszło to aż tak daleko. Michael do domu natychmiast!
- Nie rozkazuj mi!
- Jeżeli nie przestaniesz się spotykać z tą dziewuchą z przedmieścia, zrobię taki chaos, że zostaniesz nikim, rozumiesz? Nikim. To ja będę decydować o tym z kim będziesz się spotykać, rozumiesz? Mam dla Ciebie dużo lepszą kandydatkę - do moich oczy napłynęły łzy – Widzę, że smutno się zrobiło. Moja panno, Michael, to lepsza partia. Będzie się spotykał z córką znanego reżysera i tak ma zostać. Ona jest wpływowa i to Ona będzie jego dziewczyną. Dziś wieczorem pójdzie z nią na imprezę. Nie wiadomo co się stanie potem. Aż nie chce myśleć – uśmiechnął się podle.
Nie czekając, pobiegłam do domu. Słyszałam jak Mike krzyczał coś za mną, ale nie chciałam dłużej tam zostać. Nie … to nie dla mnie takie ekscesy rodziny Jacksonów. Słyszałam co sądzi o mnie jego ojciec i to mi wystarczy.
Resztę dnia siedziałam na przemian płacząc i denerwując się. Postanowiłam się uspokoić. Napiłam się herbaty i włączyłam Tv. Przerzucałam z kanału na kanał i znowu w kółko. Nagle natrafiłam na jakiś program i o nie … pokazywali tam Mikego .. mojego Mikego! Z tą dziewczyną. Jednak byli razem na tej imprezie, jednak z nią poszedł. Patrzyłam przez łzy jak razem stali, uśmiechali się i machali do kamery. Klapnęłam na kanapę. Nie miałam siły wstać. Siedziałam tak sama nie wiem, do której. Rano obudziło mnie pukanie do drzwi.
Wstałam zaspana z kanapy. Tak jak stałam poszłam otworzyć, nie zarzucając nawet na siebie szlafroka.
- Diana – to był Mike.
- Czego chcesz?
- Boże jak Ty wyglądasz! - wyciągnął dłoń. Chciał pogładzić mnie po policzku, odsunęłam się.
- Po co przyszedłeś?
- Chciałbym Ci to wyjaśnić …
- Co wyjaśnić? Widziałam wszystko .. byłeś z nią. Nie mamy o czym rozmawiać. Masz swoją lepszą partie, to z nią zostań! - chciałam zamknąć mu drzwi przed nosem, ale złapał za klamkę.
- Dasz mi się wytłumaczyć? Proszę .. pozwól mi wejść. Nie zajmę Ci długo - odsunęłam się dając znak, żeby wszedł. Usiadł i klepnął kanapę obok, żebym usiadła.
- Nie .. dziękuje .. postoje. Mów co masz mówić i koniec.
- Posłuchaj Diana .. to był ostatni raz. Obiecuje, że to się więcej nie powtórzy. Joseph kazał mi z nią iść, więc poszedłem, ale posłuchaj .. nic się nie wydarzyło między nami. Poszedłem z nią i tyle. Nic więcej. Nawet jej nie dotknąłem ani Ona mnie .. nie pozwoliłem jej na to. Postanowiłem, że od dziś Ty będziesz wszędzie chodzić ze mną. Będziesz rozpoznawalna, ale to nic. Będę Cie bronił przed dziennikarzami i będą wszyscy wiedzieli, że jesteś moja i tylko moja, a ja Twój .. zgadzasz się?
- Mogę to przemyśleć?
- Nie chcesz ... wiedziałem, że tak to się skończy .. wiedziałem.
- Nie o to chodzi Mike. Uważam, że powinniśmy dać sobie trochę czasu, dobrze? Za tydzień, dwa odezwiesz się, a może będzie jak dawniej.
- Zraniłem Cie, prawda? Zraniłem .. no powiedz mi to w twarz. Jestem potworem!
- No co Ty Mike!
- Wiedziałem, że to za piękne. Wiedziałem, że ten sukinsyn musi wszystko zniszczyć .. musi - poderwał się i wybiegł. Zerwałam się za nim, ale już Go nie było. Usłyszałam tylko trzaśnięcie drzwiami tak potężne, że okna zadrżały. Tak wyraził swój gniew.
Znowu płakałam. Nie powinnam mu tego robić. Dopiero po długich przemyśleniach wiedziałam co zrobiłam, ale .. ale .... to nie moja wina. Przeżyłam już co swoje. Z moim byłym facetem było to samo. Też obiecywał, ale nigdy obietnicy nie dotrzymał. Nie wiedziałam, że w tym przypadku się mylę.
Wieczorem ponownie zapukał ktoś do drzwi. Otworzyłam. Za nimi stał Mike.
- Cześć - pochylił głowę, nie wiedziałam czemu.
- Wchodź – powiedziałam już innym tonem. Zauważyłam, że ma w ręku walizkę, a gdy podniósł głowę, podbite oko - Na litość Boską .. co Ci się stało!
- Joseph!
- To wredne dziadzisko!
- Wyrzucił mnie. Postawiłem się. Powiedziałem, że już więcej nie spotkam się z Tą dziewczyną i koniec tematu … wpadł we wściekłość. Widzisz jak się to skończyło.
- I co teraz będzie?
- Mam nadzieje, że przenocujesz mnie chociaż jako przyjaciela … proszę … będę spał na kanapie. Nie chce, żeby jakaś „hiena” tabloidowa widziała mnie w takim stanie.
- Jasne. Będziesz spał u mnie .. powiem więcej. Będziesz mieszkał od dziś u mnie i nie będziesz spał na żadnej kanapie … będziesz spał w mojej sypialni .. ze mną .. przy moim boku! Rozumiesz? - po tych słowach zaczęliśmy się całować. W drodze na górę, ciągle trwaliśmy w pocałunku. Spojrzałam na drzwi. Były zamknięte, a walizka Mikego została na dole. Zapewne ma w niej piżamę, ale dziś nie będzie mu potrzebna ... nie tej nocy.