sobota, 24 stycznia 2015

Michael i Diana cz.15

Witam ! 
Na wstępie chciałabym prosić o pozostawianie po sobie śladu po przeczytanej notce , to motywuje mnie do pisania ! Dziękuje  i zapraszam do czytania.
*********************************************************************************
 Wiedziałam od rana, że coś wisi w powietrzu. Nie podobało mi się to. Miałam przeczucie, że coś złego musi się wydarzyć. Było .. hmmm .. za pięknie? Z rozmyślań wyrwał mnie głos Michaela.
- Hej .. o czym tak zawzięcie myślisz?
- A takie tam .. nie ważne.
- Jesteś nadal na mnie zła za Nataniela?
- Nie, no co Ty. Ta sytuacja była wręcz komiczna.
- Wiem, że nie powinienem. Zaprosiłam Go dziś na piwo i mecz.
- O widzę, że szykujecie męski wieczór, a mogę się dołączyć?
- Jasne, czemu nie!
- To super. Idę coś przygotować.
Siedziałam w kuchni i przeszukiwałam przepisy, co chwila spoglądając na to co mam w lodowce i co potrzeba do przygotowania czegoś z przepisu. Usłyszałam, że Mike odbiera telefon. Kiedy skończył rozmawiać, poszłam spytać kto to. Okazało się, że dzwoniła właścicielka i chciała się spotkać. Mówi, że muszą zmienić aneks do umowy, bo coś tam się nie zgadza.
- To jadę Diana. Powinienem góra za godzinę być.
- Ok, to jedz. Ja tymczasem biorę się za obieranie warzyw na zapiekankę.
- Brzmi smacznie!
- Jak wrócisz będzie już gotowa.
- Ok. Kupie po drodze coś do picia.
- Dobrze.
Wyszedł, a ja zostałam. Zdziwiło mnie trochę to, że dzwoniła. Czego ta stara baba na litość boską znowu chce od Michaela! Coraz bardziej żałowałam tego domu . Nie w sensie, że mi się nie podobał, tylko tego, że właścicielka ciągle zawraca nam głowę.
Wszystko miałam już przygotowane. Michaela nadal nie było. Minęło już półtorej godziny, a jego nadal nie ma. Siedziałam nerwowo spoglądając na zegarek. Minęły 2h, nadal Go nie ma. Przyszedł Nataniel i stwarzałam pozory. Minęło 5h, a Michaela nadal ani śladu! Wreszcie sąsiad wyszedł, zostałam sama. Zaczęłam dzwonić. Telefon nie odpowiada! Boże, a co jeżeli coś się stało? Zadzwoniłam do Janet, tylko Ona mi została. Nie mogłam z nerwów wstukać numery!
- Halo, Janet?
- Słucham?
- Jest u Was może Michael?
- Nie, a coś się stało?
- Miał wyjść tylko na chwilkę, a nie ma Go od 6h! Nie wiem co się dzieje. Ma wyłączony telefon ...
- Słuchaj podaj mi dokładny adres. Już do Ciebie jadę.
- Dobrze - zaczęłam jej dyktować. Janet zapisała, ja odłożyłam telefon i zaczęłam płakać.
Zadzwoniłam na policję. Policjant zaczął się śmiać, że szukam Michaela Jacksona. Wziął mnie pewnie za jakąś chora fankę. W tym momencie weszła Janet. Wzięła ode mnie telefon i przemówiła temu panu do słuchu, ale On i tak powiedział, że żeby wszcząć poszukiwania, trzeba odczekać 24h, a minęło nie całe 8. Janet przytulała mnie.
- Kochanie nie martw się … wszystko będzie dobrze .. na pewno nic mu się nie stało. Wiesz jaki jest Michael .. roztrzepany. Może zasiedział się gdzieś.
- Janet?
- Tak wiem, wiem. Sama nie wierze w to co mówię.
Nie pamiętam nawet kiedy zasnęłyśmy. Obudziłam się w nocy. Mój telefon za wibrował. Zobaczyłam - Michael! Pośpiesznie sprawdziłam co napisał, ale ... Boże! Krzyknęłam na głos. Janet podskoczyła aż na łóżku.
- Co się stało Diana?
- Zobacz - pokazałam jej telefon i zalałam się łzami.
Z telefonu Michaela ktoś wysyłał mi jego śpiącego w samych bokserkach, a przy nim leżała Ona .. uśmiechając się … córka właścicieli. To nie może być prawda! Nie. Płakałam resztę nocy. Janet z nerwów obgryzała paznokcie i płakała razem ze mną. Gdy już się rozwidniło, powiedziałam Janet, żeby pojechała do domu i odpoczęła. Ja dam sobie rade.
- Wyrzucisz Go, prawda?
- Nie chce o tym teraz rozmawiać. Chce pobyć sama.
- Diana! Nie rób tego. On tego nie wytrzyma.
- A spać z Sarą, córką właścicieli to umiał wytrzymać, co. Zobacz jaki jest uśmiechnięty - machnęłam jej telefonem przed nosem. W tym momencie wszedł Michael. Wyglądał źle. Miał podkrążone oczy i wyglądał na niewsypanego.
- Wyspałeś się już?
- Co? O czym Ty mówisz Diana? Obudziłem się w hotelu .. nic nie pamiętam.
- Ale ja pamiętam - pokazałam mu zdjęcie. Widać było na jego twarzy zakłopotanie - Wyjdź stąd .. proszę cię ..
- Ale Diana ..
- Proszę cie, wyjdź. Twoje rzeczy odeśle pocztą - złapał mnie za rękę. Wyrwałam mu się.
- Diana .. zrozum .. nie wiem co ta kobieta mi zrobiła .. nie umiem tego wytłumaczyć, ale kocham Cię .. zrozum … chcesz, żebym odszedł i chcesz, żeby było tak jakby nigdy mnie nie było?
- Tak! - zdecydowanie odpowiedziałam.
Michael wytarł łzy z policzka i wyszedł bez słowa. Nie wziął z domu nic, prócz kluczyków. Nie zauważyłam nawet, że Janet już wyszła. Położyłam się na łóżku. Schowałam twarz w dłonie i płakałam.
**************************************************************************
Od kliku dni nic nie jem, prócz jakiś sporadycznych posiłków. Wyglądam jakby mnie ktoś zdjął z krzyża. Nie robię zakupów, bo po co? Nie sprzątam, bo po co? Tylko śpię. Miałam nawet ochotę włączyć telewizor, ale nie chciało mi się wstać po pilot. Nie długo nadejdzie rata czynszu, a ja na nią nie mam. Skąd wezmę na to pieniądze? Przecież nie poproszę rodziców, miałam być samodzielna. Co mam im powiedzieć? Że jedyny facet jakiego kochałam przespał się z inną? Że znowu mnie wykorzystał i zostawił, a ja głupia myślałam, że znalazłam księcia z bajki? Wszystko w tym domu przypominało mi jego. Dosłownie w każdym calu pamiętam jak się wprowadzaliśmy, śmieszną sytuacje z Natanielem. Boże to wszystko jest z byt straszne, żeby mogło być prawdziwe. Ja już nie chce tego pamiętać. Co mam zrobić? Kolejna próba samobójcza? Nie .. tym razem postawie czoło sprawie. Wstałam, ale zaraz usiadłam. Zakręciło mi się w głowie. Oj .. Diana chyba za długo nie jadłaś!
Poszłam do lodówki i wmusiłam w siebie jakiś jogurt. Może nawet nie był świeży, ale kogo to obchodzi. Wiem! Wiem kto mi pomoże. Wujek Adam. Tak, On na pewno pomoże mi znaleźć jakąś prace.
- Hej Adam!
- Hej kochanie. Co się stało?
- Musisz mi pomóc. Szukam pracy.
- Hm … pomyślmy .. może znajdę dla Ciebie jakieś miejsce u mnie w firmie. Przypomnij mi co Ty skończyłaś?
- Collage, wujku.
- To świetnie. Przyjdź do mojej firmy. Jutro będziemy coś działać. Tak się ciesze, że przypomniałaś sobie o starym poczciwym chrzestnym.
- Bardzo śmieszne!
- Myślałem, że nadal będziesz robić karierę przy boku tego przystojniaka.
- Muszę już kończyć, wujku. Na razie.
Nie czekałam aż skończy gadkę. Odłożyłam telefon. Teraz będę musiała sobie radzić sama. Michael dzwoni codziennie, nie odbierałam. Nie chce z nim rozmawiać i musi zrozumieć, że chce być teraz sama. Miałam spakować jego rzeczy, ale nie mogę. Za każdym razem kiedy zaczynam to robić, nic nie widzę przez rozmyty obraz od łez.  

5 komentarzy:

  1. Niech oni się pogodzą, bo zwariuje! Proszę zrób notkę wcześniej! Inaczej jako chora psychicznie trafie do wariatkowa! Aaaaaaaaa i piszesz wspaniale :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo mi milo że czytasz moje opowiadanie , dziękuje :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo mi milo że czytasz moje opowiadanie , dziękuje :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ach to ja dziękuję, że dajesz mi możliwość czytania go <3

      Usuń