Witam !
Na wstępie chciałabym żebyście juz konkretnie zdeklarowały się kto będzie mógł zaszczycić nas swoja obecnością na gg w dzień rocznicy śmierci Michaela i wtedy dokładnie omówimy godzinę itp, resztę szczegółów. Dobrze już nie zanudzam , zapraszam na notkę ! Miłego czytania :D
************************************************************************************
Nadszedł dzień wyjazdu. Od rana chodziłam spanikowana. Sprawdzałam po kilka razy, czy aby na pewno mam wszystko ze sobą, czy niczego nie zapomniałam. Punktualnie o 10.00 zjawił się Mike.
- Gotowa?
- Zależy o co pytasz.
- Wszystko masz już spakowane?
- Tak.
- Kosmetyczka jest, ubrania są, więc o co chodzi?
- O to, że jestem gotowa, ale nie psychicznie.
- A to czemu?
- Bo widzisz Mike .. ja nigdy nie pracowałam, nie zajmowałam się niczym konkretnym. Obracasz się w świecie ludzi znanych i popularnych. Jak ja szara myszka z małego miasteczka odnajdę się w tym wszystkim?
- Po pierwsze to dasz radę, wierzę w Ciebie, a po drugie, to nie jesteś szarą myszką tylko najlepszą przyjaciółką Michaela Jacksona, a po trzecie, jeżeli zaraz nie wyjedziemy to się spóźnimy!
- No to ruszamy!
- O i na taką odpowiedz czekałem – uśmiechnął się.
Mike całą drogę starał się wytłumaczyć mi, że wszystko będzie w porządku, jednak ja miałam złe przeczucia. Gdy podjechaliśmy na plan, wszędzie było pełno przyczep typu camping. Rozstawione kamery, światła i reflektory. Sztab ludzi kręcił się po placu ustawiając i przenosząc wszystko z miejsca na miejsce.
Po tym jak wysiedliśmy z auta, cały plan zamarł, wszystkie oczy był zwrócone w naszym kierunku. Byłam tak bardzo zawstydzona, że omal nie przewróciłam się o własne nogi tuż przed przekroczeniem tasiemki wyznaczającej miejsce kręcenia akcji. Pierwszy podbiegł do nas chłopak w kostiumie zombi.
- O Michael! Hej .. tak się ciesze, że już jesteś! Właśnie zaczynamy charakteryzację i jak wyglądam? - obrócił się dookoła.
- Johny jak zawsze świetnie!
- A to kto? Zabrałeś ze sobą koleżankę?
- O właśnie to jest moja przyjaciółka Diana. Będzie z nami pracować na planie teledysku.
- Jako tancerka?
- Nie .. jako garderobiana – wtrąciłam.
- Mike marnujesz ją – uśmiechnął się.
- Kto powiedział, że marnuje?
- No tak sadze! Chcesz, żeby tak zgrabna dziewczyna układała ciuchy w garderobie? - musiałam zareagować na ten komentarz.
- Daj spokój … ja i tańczenie? Nie wiem, czy nie zepsuję czegoś w garderobie, a Ty każesz mi tańczyć? – wszyscy zaczęli się śmiać.
- To może pokażę Ci gdzie ta garderoba, co?
- Tak bardzo chętnie – odpowiedziałam.
- Mike porywam na chwilę Diankę, dobrze?
- Jasne .. ja przejdę się zobaczę co się dzieje i dołączę do Was.
- No to chodźmy - zaproponował Johny.
Przeszliśmy stosunkowo ładnych parę metrów, nim dotarliśmy do garderoby. Plan naprawdę był ogromny.
- To jest właśnie garderoba.
- Wow ... jest bardzo dużo.
- Tak .. widzisz potrzebujemy mnóstwo strojów.
- Rozumiem.
- Będziemy nagrywać prawdziwego „Thrillera „!
- Ja będę zombie, fajnie, co?
- No bardzo!
- A jak Ci się podobam?
- Bardzo ładnie!
- Zobaczysz mnie w makijażu, to dopiero będzie bomba!
- No nie wątpię aż zaczynam się bać.
- Będzie mrocznie! – Johny był wyraźnie podekscytowany.
- Johny! Johny chodź .. przećwiczmy jeszcze raz - ktoś zawołał.
- To ja już będę leciał. Jak coś, to moja przyczepa campingowa to nr 6. Możesz wpaść dziś wieczorem na kawę.
- Jasne jak trafię!
- Jeżeli będziesz mieszkać po dawnej dziewczynie od garderoby to 8.
- O to rzeczywiście niedaleko.
- No to jesteśmy umówieni. Do zobaczenia wieczorem!
- Ok .. jasne jasne!
Johny pobiegł co sił w nogach na próbę, a ja zostałam sama. Postanowiłam wejść i rozejrzeć się tu i ówdzie, żeby chodź trochę zorientować się ze wszystkim. Gdy tylko otworzyłam drzwi od razu stwierdziłam, że nie czeka mnie łatwe zadanie. Stroje poukładane od samego sufitu do podłogi. Wszystko pięknie mieniące. W kącie dostrzegłam ładnie skrojoną sukienkę i już chciałam podejść, żeby przyjrzeć się jej z bliska aż tu nagle.
- Nie dotykaj!
- Przepraszam …. Nie wiedziałam, że ktoś tu jest.
- To moja sukienka tak samo jak te trzy półki. Tego masz nie dotykać pod żadnym pozorem!
- Będę tu pracować.
- No to uświadamiam Cię, że jeżeli cokolwiek stanie się którejś z tych rzeczy, każę Michaelowi Cię stąd wyrzucić i mówię Ci od razu zrobi to –uśmiechnęła się podle.
- Jasne – opuściłam głowę.
- A teraz możesz wyszorować podłogę. Cała się lepi. Tam masz szczotkę, a tam kran z wodą. Zajmij się tym, żebym jutro nie ubrudziła sobie tutaj butów.
- Dobrze.
Wyszła. Co za głupie dziewuszysko. Rządzi jakby była królową. W tamtym momencie wiedziałam, że źle zrobiłam przyjeżdżając tu. Moje przeczucia sprawdziły się co do tego, a mogłam zostać spokojnie w domu, ale znowu nie widziałabym Michaela przez ten czas.
Wszystko co było mi potrzebne do mycia podłogi było już gotowe. Ukucnęłam i zaczęłam pracować, a pracy było sporo. Wszędzie ślady i piasek. Chyba nie sprzątali tu od wieku. Starannie docierałam każdą plamę. Ręce coraz bardziej zaczynały mnie bolec, a woda jak na złość stawała się bardzo szybko chłodna, przez co ciężej mi się myło. Nie wiedziałam, że spędziłam tam aż tyle czasu. Spojrzałam na zegarek. Dochodziła 18.00. Na szczęście skończyłam, stanęłam i popatrzyłam na swoje dzieło. Wszystko lśniło super! Drzwi od garderoby otworzył się.
- A co Ty robisz? - to był Johny.
- Zmywam podłogę.
- A kto Ci kazał to robić?
- Taka dziewczyna … hm … nie wiem nawet jak miała na imię.
- A jak wyglądała?
- Miała ciemne włosy i oczy. Chyba mulatka?
- Ola …Ola Ray … tak to na pewno Ona! Tylko Ona ma takie głupkowate pomysły. Trzeba było jej powiedzieć, żeby sama wyszorowała podłogę. Tu podłogi się nie myje tylko przeciera suchym mopem, bo i tak ciągle jest zadeptana. Aha i powinno się tu nie wchodzić w butach!
- Nie wiedziałam – opuściłam bezradnie ręce.
- Nic się nie stało. Teraz nie musisz się już martwić .. jest wyszorowana! Wystarczy, że ją przetrzesz za kolejnymi razami.
- Super! – to co powiedział poprawiło mi humor.
- To co idziemy?
- Gdzie?
- Zapraszałem Cie na kawkę!
- A no tak pamiętam …. Chodźmy, muszę odpocząć.
Tym razem do przyczepy dotarliśmy szybko. Rozsiadłam się na krześle nie pytając nawet, czy mogę. Nie miałam po prostu już siły.
- Coś czuję, że jutro będą zakwasy, co?
- No raczej. Ręce strasznie mnie bolą.
- Trzeba było pytać mnie!
- Nie chciałam Wam przeszkadzać.
- Zawsze do usług - ukłonił się co mnie rozbawiło.
- To co kawa?
- Kawa! Kawa!
- A może jesteś głodna?
- Nie nie mam ochoty na jedzenie.
- Jak będziesz chciała coś zjeść, to mów.
- Dobrze.
Siedzieliśmy wesoło gawędząc. Johny był bardzo miłym wysokim mężczyzną, nawet dobrze zbudowanym. W jego towarzystwie nie sposób było się nudzić. Nagle do przyczepy wparował Mike.
- O hej! Wreszcie Cię znalazłem!
- Michael nie uwierzysz – odezwał się mój nowy kolega.
- Co się stało?
- Ola kazała zmywać podłogę w garderobie Dianie, całą!
- Chyba żartujesz?
- Nie. Kazała jej zmywać, a ta szorowała na kolanach!
- To prawda?
- Tak.
- Widzę, że musimy chyba porozmawiać.
- Pewnie jesteś zmęczona? Chodź pokażę Ci gdzie będziesz mieszkała.
- Ja miałem to zrobić.
- Ale mieliśmy jeszcze trochę porozmawiać.
- Nic nie szkodzi. Pogadacie innym razem. Diana ledwo siedzi, idziemy.
- No dobrze, to do jutra – Johny wstał.
- Cześć – odpowiedziałam.
Michael zaprowadził mnie do mojej przyczepy.
- Przepraszam, że dziś spędziłem z Tobą tak mało czasu.
- Nic się nie stało. Rozumiem .. masz dużo pracy.
- To mnie nie usprawiedliwia. Powinienem się Tobą zając jak należy i pokazać wszystko. Nie było by dzisiejszej sytuacji – opuścił głowę.
- Przecież nic się nie stało! Trochę ruchu mi się przyda, inaczej zacznę tyć w oczach!
- No co Ty mówisz? Jesteś bardzo szczupła, a właśnie jadłaś coś dziś?
- Nie.
- To jemy coś szybko.
- Nie chcę. Naprawdę nie rób sobie kłopotu.
Na nic zdały się moje gadki. Mike i tak wie lepiej co dla mnie dobre. Oczywiście musieliśmy zjeść kolacje. Wielokrotnie przepraszał mnie za Ole. Stwierdził, że musi z nią porozmawiać. Nie chciałam tego. Na pewno pomyśli, że to ja nasłałam jego na nią i tak się to skończy, czego oczywiście nie chciałam.
Rano obudziłam się wypoczęta i jakoś dziwnie zmotywowana do działania. Ubrałam się, zrobiłam makijaż i wyszłam. Zrobiło mi się głupio, bo reszta już była na planie, między innymi Ola. Przed tą kobietą ogarniał mnie strach, jednak bądź co bądź, było na czym oko zawiesić. Stała tuż za Michaelem i słuchała faceta, który stał na środku i coś tłumaczył. Nie podeszłam do nich, nie miałam odwagi. Zresztą po co miałam słuchać tego co planują w teledysku? Skierowałam się w stronę garderoby. Gry usłyszałam głos za mną - Diana! Zaczekaj – odwróciłam się.
- Słuchaj .. może byśmy dziś też spotkali się na kawę – to był Johny.
- No oczywi …. - ktoś mi przerwał.
- Dziś wieczorem przeprowadzam Dianie szkolenie z tego jak ma pracować w garderobie – to był Mike.
- Rozumiem .. innym razem - powiedział zrezygnowany John i odszedł, a my z Mike'm zostaliśmy sami.
- Gdzie idziesz?
- Do garderoby.
- Nie żartuj. Chodź z nami .. popatrzysz. Na garderobę będziesz miała jeszcze dzisiaj czas.
- No .. dobrze – zgodziłam się.
Usiadłam na ławce i patrzyłam jak dzielnie nagrywają ujęcie po ujęciu. Ola nie odstępowała Majkiego na krok. W sumie nie dziwie jej się. W tym stroju wyglądał naprawdę olśniewającą i ten jego słodki uśmiech. Zresztą na planie grali parę, więc co się dziwić, że Go nie odstępowała. Przyglądałam jej się dokładnie. Bardziej niż wczoraj. Miała bardzo ładną twarz, oczy uwydatniały rysy twarzy, ponętna figura i tak patrzyła na Michaela, a może coś ich łączy? Z rozmyślań wyrwał mnie głos - Halo! Diana! Chodź idziemy coś zjeść - to był Michael.
Cała ekipa siedziała na obiedzie wesoło rozprawiając. Nie mogłam nic przełknąć. Zerkałam z jednego na drugiego i słuchałam ich wywodów na temat wszystkiego co jest związane z tym teledyskiem, a co ja miałam mówić? Że na niczym się nie znam? Jestem tu, bo zatrułam się lekami przez byłego i Mike zabrał mnie, bo bał się, że znowu coś odwalę? Na szczęście ja się uśmiechałam, Oni nie zagadywali tylko byli zajęci sobą i to mi odpowiadało, ale nie za długo.
- Diana możesz przynieść nam kilka kostiumów z ostatniej półki po prawej stronie? Są złożone w ‘’kostkę ‘’, ok? – powiedział jeden z nieznajomych.
- Jasne – poderwałam się i pobiegłam. Otworzyłam drzwi od garderoby i weszłam. Usłyszałam jakąś rozmowę, ale nie byłam pewna. Nachyliłam się. Tak! Tam stała Ola z inną szczupłą blondynką i o czymś rozmawiały pół głosem. Schowałam się za ubrania. Wiem, że nie powinnam, ale cóż ciekawość była silniejsza.
- No to mów po co musiałyśmy tu przyjść.
- Żeby pogadać.
- To wiem, ale o czym?
- Słuchaj ta nowa Diana strasznie mnie irytuje. Dziś rano Mike był u mnie.
- No coś Ty!
- Cicho. Przyszedł, żeby mi powiedzieć, że mam źle nie traktować tej całej Diany, bo to jego przyjaciółka i żadnych głupich zagrywek.
- Co Ty mówisz?!
- Poważnie. Jeśli się jej nie pozbędziemy może sprawiać kłopoty, a co najgorsza odebrać mi Michaela. Jest prawie mój!
- No właśnie, ale co zrobimy? Przecież nie powiemy idź stąd.
- No co Ty … Mike by się wkurzył.
- Trzeba zrobić coś takiego, żeby się z tego nie wygrzebała.
- Może powinnyśmy ...
- Ciśśś .. słyszałaś coś?
- Nie, a Ty?
- Lepiej chodźmy stąd. Dokończymy planować wieczorem.
- No dobra.
Szybko wskoczyłam miedzy wieszaki i ukucnęłam przy ścianie. Wyszły. Boże co One chcą zrobić?Aż tak mnie nienawidzą? Odbić Majkiego? O czym One do licha mówią? Zaczęłam się martwic, ale szybko przypomniało mi się, że muszę zabrać kostiumy. Wzięłam je i pobiegłam na „stołówkę”
- Coś się stało?
- Nie.
- Bo tak długo nie wracałaś.
- Nie mogłam znaleźć.
- Musisz iść tam i zapisać albo zapamiętać.
- Jasne. Tak zaraz właśnie zrobię - ku mojemu zdziwieniu odezwała się Ola.
- Niech nie idzie teraz. Ja muszę iść się przebrać.
- Dobrze .. pójdę później.
- Nie życzę sobie, żeby ktoś dotykał moje rzeczy.
- Rozumiem.
- Ola .. pamiętasz o naszej rozmowie? – odezwał się Mike.
- Tak pamiętam.
- Wiec chyba czas, żebyś poszła się przygotować. Zaraz kręcimy.
Usiadłam, a Ona wyszła. Co za jędza! Ciągle miałam w myśli te słowa ''musimy się jej pozbyć …. musimy się jej pozbyć'' Co to miało znaczyć? Cieszyłam się jedynie tym, że do bardzo późna pracowali, to może nie będą miały czasu nic knuć przeciwko mnie.
Hej. Ja od razu mogę się zadeklarować, ale ostatnio mam tyle na głowie, że nie wiem, czy mi się uda. Najbardziej będą mi odpowiadały godziny wieczorne. Co do notki...Bosko boska! Chyba nie można powiedzieć złego słowa... Naprawdę cudownie.
OdpowiedzUsuńPozdram. Martuś.
Dziękuje bardzo mi miło :D
UsuńJa na tą rozmowę na GG się nie piszę. Moim zdaniem jest to zbędne. Miałybyśmy ciągle pisać jak to nam smutno, że Michaela już nie ma? Nie. To bez sensu.
OdpowiedzUsuńCo do notki, to jest ona świetna. Jeszcze chyba nikt nie wprowadził do swojego opowiadania Oli, więc podziwiam Twoją kreatywność.:)
Oczywiście nie ma problemu każdy przezywa coś na swój sposób :D Dziękuję za komentarz do notki :D
UsuńNotka jak zawsze świetna. Ola naprawdę mnie wkurzyła, ale Mike stanął w obronie Diany i bardzo dobrze. Niech spada na drzewo i się odczepi od Diany. Co do spotkania na gg to doskonale znasz moje zdanie i wiesz, że jestem jak najbardziej za :) Prawdziwy fani powinni się trzymać razem w tym smutnym dniu i wspierać się, bo nikt tak nas nie zrozumie jak inny fan, który przeżywa to samo.
OdpowiedzUsuńDokładnie jak zawsze masz rację :-)
OdpowiedzUsuń