niedziela, 4 stycznia 2015

Michael i Diana cz.13

Witam !
Przepraszam za spóźnienie z notką ale miałam awarię Zapraszam do czytania !
*********************************************************************************
Dotarliśmy na piętro, nadal w objęciach. Mike delikatnie położył mnie na łóżku i zaczęliśmy się całować, kiedy po chwili On przestał.
- Diana nie wiem, czy powinniśmy ....
- Czemu?
- Nie chcę Cię do niczego zmuszać, żebyś nie pomyślała, że ja tego nie chce, ale ...
- Nie podobam Ci się? - wstałam do pozycji siedzącej i posmutniałam.
- Nie .. co Ty wygadujesz! - także wstał - Chciałem Ci tylko uświadomić, że nie potrzebuje żadnych szalonych aktów miłości. Nie musisz mi niczego udowadniać, a poza tym, nie chce, żebyś czegokolwiek żałowała.
- Dobrze .. jak chcesz. Możemy jeszcze zaczekać, a poza tym zepsułeś nastrój - powiedziałam zapinając bluzkę.
- No wiesz! - teatralnie wzniósł oczy ku górze.
- No co?
- No nic. Kocham Cię!
- Ja Ciebie też - pogładziłam Go po policzku.
- Ok to kto idzie pierwszy pod prysznic?
- Mogę ja? - odpowiedział.
- Ok, wiec zaczekam tu sobie.
- Tylko żadnych numerów - uśmiechnął się łobuzersko - A i jeszcze to - zabrał mi telefon - Żeby nie przyszło Ci do głowy wydzwaniać do jakiś chłoptasiów.
- Wariat!
- Idę!
Poszedł, a ja zostałam. Z rozmyślaniami, dlaczego do niczego nie doszło? Czyżby Mike nie chciał? Szukał tylko jakiegoś wytłumaczenia, a może coś ze mną nie tak? Siedziałam i tysiące myśli przebiegały przez moją głowę, kiedy nagle usłyszałam, że dzwoni mój telefon. Przecież musiałam odebrać, to mogła być mama. Jak kolejny raz nie odbiorę wścieknie się na mnie! Nie wiele myśląc co robię i zapominając o tym, że nie mieszkam sama, pociągnęłam za drzwi po czym moim oczom ukazał się nagi Mike. Stał pod prysznicem z mydłem w dłoni. Poczułam jak rumieniec zalewa moją twarz. Boże! Serce waliło mi jak szalone. Całkowicie zapomniałam o dzwoniącym telefonie i wściekłej mamie. Liczył się tylko widok przede mną. Mike widząc moje oszołomienie, otworzył kabinę i machnął ręką, żebym podeszła, podeszłam. Resztę chwil nie wiem jak opisać. Chyba nie ma słów, które opowiedziały by tę magiczną chwilę. Szybko straciłam ubranie i straciłam kontakt z rzeczywistością.
Mój oddech uspokoił się dopiero kiedy Michael wycierał mi plecy. Jeszcze lekko zmęczona poszłam po piżamę. Mój książę także poszedł po swoją walizkę. Kiedy przyszedł był już przebrany. Położył się w łóżku obok mnie.
- Dziewczyno co Ty ze mną robisz?
- Co takiego?
- Ty dobrze wiesz co - uśmiechnął się i odwrócił do mnie twarzą.
- Było cudownie.
- Na te słowa właśnie czekałem.
- Ale bałeś się spytać?
- Nie dość, że piękna to jeszcze sprytna! - zasnęliśmy.
Obudziły mnie ciepłe promienie na twarzy. Michael nadal spał, a zegarek pokazywał godzinę 11.00? Matko święta jak późno! Pomyślałam. Mike się obudzi. Przygotuje śniadanie. Wzięłam się do roboty. W szlafroku zbiegłam na dół i zaczęłam szybko robić kanapki, żeby zrobić mu niespodziankę. Śniadanie do łóżka w wykonaniu Diany! Skupiona dekorowałam moje kanapeczki z chleba tostowego, kiedy nagle ktoś złapał mnie w pół. Wiedziałam dokładnie kto.
- Dzień Dobry!
- Dzień dobry! - odwrócił mnie do siebie twarzą.
- No nie wszystko zepsułeś. Chciałam Ci zanieść śniadanie do łóżka!
- Ale nie musisz!
- Ale ja chciałam ...
- To słodkie skarbie. Nie martw się możemy zawsze zjeść razem w kuchni.
- Jak stare dobre małżeństwo?
- Tak, o właśnie tak.
Usiedliśmy, wiec przy stole. Zrobiłam jeszcze herbatkę i jedliśmy miło gawędząc o przyszłości i o tym co Nas w niej czeka. Dowiedziałam się już chyba wszystkiego, a mianowicie, że wieźmiemy cichy ślub na plaży, kameralnie. Będziemy mieć mnóstwo dzieci. Mike wspominał coś o szóstce, no może siódemce. Aż mnie ciarki przeszły, że zbudujemy wspólny dom taki duży, gdzieś daleko od miasta, żeby nikt Nas nie znalazł. Marzeniom nie było końca, ale musieliśmy wrócić do rzeczywistości.
- Mike?
- Mmm?
- Myślisz, że Joseph domyśla się gdzie jesteś?
- Myślę, że tak.
- Wiec zapewne złoży nam wizytę.
- Myślę, że tak, ale powiem Ci jedno. Nic mnie to nie obchodzi. Może robić co chce, nie odejdę od Ciebie i chce z Tobą tu zamieszkać mimo tego, że wiem na co Cię narażam.
- Ale ja zniosę wszystko dla Ciebie.
- Wiem kochanie wiem.
Nagle zadzwonił dzwonek do drzwi. Podeszłam nie pewnie, żeby otworzyć. Jednak nie był to ten kogo się spodziewałam. To była mama i tata!
- Hej kochanie! Czemu nie odbierasz? - krzyknęła mama.
- Właśnie myśleliśmy, że coś się stało - wtórował jej tato.
- Nie, słuchajcie to nie tak … no bo ja nie .. dobrze .. chodźcie - uchyliłam drzwi, weszli.
- Dzień dobry! - to był Mike.
- O dzień dobry! Widzę, że odwiedzasz Naszą Dianke, to dobrze. Wiesz Ona jest taka samotna, biedna ..
- Mamo!
- Oj przepraszam.
- Nie proszę pani. Ja jej nie odwiedzam ,ja tu mieszkam.
- Od kiedy?
- Od wczoraj?
- Nie.
- Tak.
Słuchałam tego o czym rozmawiali i aż mnie nerwy rzucały jak usłyszałam co wygłosił Mike. Spojrzałam instynktownie na tatę, który stał z obojętną miną. Ok, czyli wszystko dobrze. Nie będzie awantury, a mama jak to mama. Oczywiście widziała wszystkie idealne cechy w Michaelu.
Siedzieliśmy teraz w salonie rozmawiając, to znaczy Mike prowadził zawziętą dyskusję z mamą, a ja dyskutowałam z tatą na temat nowego filmu ze Stallone, kiedy znowu zadzwonił dzwonek do drzwi. To był Joseph! Sam otworzył sobie drzwi z impetem.
- Odsuń się głupia dziewucho! Ja do mojego syna! - odepchnął mnie. Uderzyłam o ścianę rozcinając głowę.
- Wyjdź stąd - Michael poderwał się z kanapy.
- Nie! Wracasz ze mną! - wtedy do akcji włączył się mój tata.
- Ej kolego! Co zrobiłeś mojej córce?! - Joseph  zdziwił się na widok innych osób prócz Nas.
- Mowę Ci odebrało?! - wykrzyknęła mama.
- Wynocha stąd, bo będziesz szukał zębów na drugiej stronie ulicy!
- Jeszcze tu wrócę!
- Tylko się waż - Joseph wyszedł, a ja zaczęłam płakać.
Kiedy doszłam do siebie, a Michael zrobił mi opatrunek, opowiedzieliśmy rodzicom co zaszło i jak wygląda Nasza sytuacja. Ojciec bez dwóch zdań powiedział, że wyprowadzamy się stąd gdzie będziemy chcieli. On załatwi mieszkanie, a Mike stwierdził, że bardzo dziękuje, przyjmie ofertę, ale On zapłaci. Na co tata nadal się upierał, że połowę za mnie będzie płacił. Jutro mieliśmy się pakować i wieczorem tata wraz z innymi przyjedzie nam pomóc, to przewieść. Nie wiedzieliśmy gdzie i dokąd wyjeżdżamy i jakie mieszkanie tata nam wybrał, ale ważne było to, że będziemy tam mieszkać razem!

2 komentarze: