piątek, 27 marca 2015

Michael i Diana cz. 20

 Witam !
Z góry przepraszam za swoja nieobecność tak długą ale świat tak szybko się kręci i ciągle natrafiam na jakieś przeszkody , nawet przy pisaniu notek ! No cóż widocznie taki ze mnie pechowy człowiek !:D Ale dosyć już rozczulania się nad sobą . Przepraszam również za liczne błędy...których za pewne w tej notce pojawi się wiele . Zapraszam do czytania i komentowania . Dziękuję że odwiedzacie "Michaela i Dianę " zostawcie po sobie jakiś ślad , każda sugestie , się liczą :D 
******************************************************
-niech Pan powtórzy jeszcze raz - pytałam nadal w szoku 
- no wiec powtarzam jest Pani w ciąży bliźniaczej i według mnie jeden z płodów to na na 80% dziewczynka 
- dziękuje tyle mi wystarczy 
- ok , na dziś kończymy może Pani iść się ubrać a Panu gratuluje 
-Dziękuje ! Nawet nie wie Pan jak ja się cieszę !
-Mike ...
-słucham kochanie ?
-trochę się martwię - mówiłam z za parawanu , dam sobie rękę uciąć że uśmiech z jego twarzy znikł 
- a czemu ?
- ja nie wiem czy ja podołam takiemu wyzwaniu, naprawdę 
- a czemu masz nie podołać ?
- ja nic nie wiem nic nie potrafię a co jeśli zrobię dziecku krzywdę?
- no co Ty opowiadasz !
- no mówię prawdę ...boję się 
- dobrze chodźmy już nie martw się na zapas na razie, najważniejsze żebyś była zdrowa i maleństwa też a tym czasem daj mi się nacieszyć podwójnym szczęściem 
Michael wykrzyknął i rozpędził się po korytarzu jak mały chłopiec , wydajać przy tym z siebie dźwięki hm...piski ? Mimowolnie roześmiałam się , wyglądał tak słodko . Nie mogłam uwierzyć że taki "mały chłopiec w środku " jest takim dojrzałym facetem na zewnątrz , ale jednego byłam pewna jest skarbem jaki dał mi los . Nim doszłam do końca korytarza Mike zdarzył już wybiec na zewnątrz  jak strzała . W dłoni miał telefon domyślałam się co chce zrobić ...
-Halo Halo ! Mama Diany ! Pani Swen ? Niech Pani posłucha lekarz powiedział że to ..tak tak dziewczynka ! Ale to bliźniaki !Też się cieszę ...podwójne szczęście ale jestem szczęśliwy niech Pani Pozdrowi Pana Swen ! Do jutra !- skończył rozmowę 
-Mike a teraz do kogo dzwonisz ?
-Jak to do kogo do Janet !
- o nie !
- i powiem żeby jeszcze przekazała wszystkim bo nie chce mi się dzwonić do każdego z osobna !
-Jesteś wariatem 
-Ale Cię kocham 
-Wiem Ja Ciebie też - pocałował mnie lekko w usta 
-Michael- odsunęłam go instynktownie i pokazałam mu na faceta który robił nam zdjęcia
-Widzę i co poczekaj zaraz dam mu prawdziwy powód -złapał mnie  w pół i przechylił , po czym pocałował  
Odwrócił się do chłopaka który otworzył usta ze zdziwienia , trzymając nadal w reku aparat
-Chcesz mieć dobry materiał co ? Bo za to dużo płacą ? To może coś Ci powiem chcesz? 
Facet wziął aparat i z całych sił rzucił nim o chodnik.Byłam w szoku 
-Przepraszam Panie Jackson ...ma pan racje jestem hieną ...zwykła marionetką służę na rozkazy ...ale niech pan posłucha , wyciągnął z kieszeni portfel ze zdjęciem . Niech Pan zobaczy to jest moja córka Tatiana ma 5 lat , a to syn Adam ma 8 lat . Niestety nie jestem tak bogaty jak pan nie stać nas praktycznie na nic .Potrzebujemy na rachunki , opłaty ,czynsz . Za materiał z Panem dostał bym tyle ze na wszystko by starczył może nawet kupilibyśmy trochę leków dla Adama on jest chory on ma autyzm ! Jeszcze raz przepraszam ....mógłby Pan dać mi autograf dla Tatiany ? Uwielbia Pana -Mike stał bez słowa 
-Nie nie ... to ja przepraszam oceniłem Pana jedną miarą a tak być nie powinno ...Oczywiście dam Panu autograf  i powiem więcej będzie Pan miał artykuł i pod warunkiem że napisze Pan prawdę dobrze?
- oczywiście będę wdzięczny ...w poprzedniej pracy  dobrze zarabiałem ale nie umiałem , dobrze kłamać dlatego jestem tu gdzie jestem 
- mam propozycję zapraszam na obiad wszystkich, całą Pana rodzinę 
- ale jak to gdzie ? ?Ja nie wiem czy wypada ....
- Wszystko wypada - wtrąciłam , przygotujemy obiad 
- dobrze a mogę prosić adres? 
-niech pan poda swój 
- ale ...
- wyślę po Pana auto z kierowcą 
- dobrze ...
Alan podał nam swoje dane . Spojrzałam na Michaela , wiedziałam że czynimy dobrze, chociaż myśląc logicznie , zapraszaliśmy do naszego domu dziennikarza ...jak sam siebie nazwał hienę która mogła wyrządzić nam wiele złego, ale to co usłyszeliśmy to co powiedział , poruszyło nas tak że to wydawało nam się jedynym rozwiązaniem 
  Nazajutrz kiedy wstałam . Michaela przy mnie nie było . Zeszłam na dół , wszędzie stały torby z zakupami. Wybrał się be zemnie  i nawet dobrze im bardziej tyłam tym mniej lubiłam chodzić . To taki przywilej mój jako kobiety w ciąży tłumaczyłam siebie ze swojego lenistwa przed samą sobą. 
-Witaj kochanie !
-Cześć Misiu 
- Byłeś na zakupach sam ?
- nie...Zamówiłem catering 
- a wiec to nie są produkty a już gotowe jedzenie ?
- dokładnie ?
- a czemu nie musiałeś ja bym coś przygotowała !
- nie nie  w tym stanie .... 
- Mike ja przez Ciebie się w ogóle przestanę ruszać 
- zaczniesz się ruszać ...Już nie długo 
- co masz na myśli ?
- no wiesz sądzę że płacz na dwa głosy zmusi Cię do spacerów ...
- od kołyski do kołyski - wzięłam się teatralnie za głowę 
- oj nie przesadzaj !Widzę że bardzo się martwisz ...Wiesz możemy zrobić tak że przez pierwszy miesiąc będzie pomagała nam twoja mama a potem zatrudnię kogoś do pomocy ? Ok ? W razie kiedy mnie nie będzie?
- no...dobrze 
- no to już się nie martw , uszy do góry a i idź się ubierz bo już dzwoniłem do Brendena za jasiek 30 minut będzie z nimi u nas 
- no to ja idę 
     Jak zawsze punktualny pracownik , mojego narzeczonego przywiózł całą rodzinę.Weszli a my czekaliśmy już w progu 
-Dzień Dobry , witamy ..proszę przechodźcie- kobieta od progu zaczęła dziękować ale , zmieniliśmy temat stwierdziliśmy ze lepiej będzie jak najpierw zjemy a później porozmawiamy.
  Przyznam szczerze to było wspaniałe popołudnie ...żona Alana , Sindel od razu rozpoznała u mnie ciążę. Miło gawędziłyśmy o dzieciach i o wszystkim co lubią kobiety poczynając od błyszczyku kończąc  na czasopismach . Mała Tatiana siedziała na kolanach u Mikego i wcale nie chciała z nich zejść twierdząc że to najlepszy wujek na świecie . Widziałam radość w czach Michaela, wyobrażałam sobie jak już nie długo nasze dzieci będą tak siadały na kolanach swojemu tatusiowi rozmarzyłam się . 
- To co Alan , chciałbyś przeprowadzić ten wywiad tak ?
-wiesz razem  z Sindel uznaliśmy że już dużo "krwi napsuły Ci media ..." lepiej będzie jak nie napisze nic wcale napiszę kolejny felieton o jakimś wernisażu tak będzie najlepiej 
- Alan a za co będziecie żyć do końca miesiąca- zapanowała cisza
- damy jakoś radę , poradzimy sobie ...
- to znaczy jak sobie poradzicie ?
-Michael to nie pierwszy miesiąc żyjemy pod kreską pożyczymy od znajomych ...pójdziemy po zapomogę 
- i chcesz tak cierpieć dla uczciwości ?
- nie cierpieć a mieć czyste sumienie ....-Michael wstał 
-Jesteście cudowną rodziną , nie sądziłem że tacy ludzie istnieją jeszcze na świecie że ktoś powie mi kiedyś Michael nie napiszę kłamstw o tobie, nie pokarzę twoich prywatnych zdjęć z ukrycia mimo że nie mam na życie a muszę utrzymać rodzinę ...Bo chce mieć czyste sumienie ! Obiecuję że pomogę wam , Jak tylko się da , nie pozwolę by ktoś tak cenny marnował się na skraju biedy ! 

  Leżałam już w łóżku , przypominając sobie momenty odwiedzin rodziny Alana i Sindel ....Sceny kiedy dzieci zasiadły za stołem , jadły tak szybko , jakby bały się że zaraz to wszystko zniknie . Stare buty Sindel .To wszystko było nieważne , oni mimo wszystko byli szczęśliwi.Mieli to szczęście , błysk w oku, mieli siebie i nic więcej do szczęścia nie było im potrzebne.

3 komentarze:

  1. Świetny rozdział ! Ach ten kochany Michael pomocny jak zawsze :)
    Pozdrawiam i życzę weny !
    Fanka Michaela !

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudowny rozdział :) Chociaż przyzna, że było kilka ortografów, ale rekompensuje to radość Mike'a :) Pisza dalej <3

    OdpowiedzUsuń
  3. są błędy wiem niestety...Przepraszam dodawane w pośpiechu :<

    OdpowiedzUsuń