sobota, 28 czerwca 2014

Michael i Diana cz.9

Witam !
Przepraszam za opóźnienie z notką ale niestety pracuje JESZCZE więcej niż przewidziałam i ciężko czasami przewidzieć kiedy pojawię się w domu ale do rzeczy . Jak wiecie ostatnio obchodziliśmy rocznice śmierci Michaela i z tego miejsca chciałabym podziękować wszystkim tym którzy wzięli udział w konferencji na komunikatorze GG. Było mi niezmiernie miło że jako prawdziwi fani odezwaliście się i nie pozostaliście obojętni. Wiem że może to jest dziwne że tak nie inaczej odczuwam to ...ale nic na to nie poradzę i nawet nie chcę tego zmieniać, może i jestem głupia i naiwna na swój wiek że nie potrafię sobie poradzić a ludzie mówią przecież to tylko Michael Jackson nie znasz go nie wiesz jak było na prawdę ale ja wiem swoje !  Mam swoje lata , zresztą wszyscy co  byli wtedy zemną zachowywali się dojrzale i wiedzieli o czym mówią. Dlatego może i popadam w paranoje, może i jestem głupia na jego punkcje, może i wygląda to sztucznie ale cieszę się że są osoby które czują to co ja i wiedzą jaka jest prawda. 
Dziękuje : 
*Mrs.Jackson
* Wioleta
* Ania Jacskon
* Bad 25 
* Karolina 
*RoseMcGowan
* Veronica Jackson
i innym których miałam przyjemność poznać Dziewczyny więcej takich spotkań!
***********************************************************************************
Kręcenie teledysku szło nam świetnie. Nawet nie spodziewałam się, że tak szybko będzie nam szło! Minął kolejny miesiąc, a my tydzień wcześniej skończyliśmy, mimo tego, że zaczęliśmy później przez opóźnienia związane z odejściem Oli. Mike stawał się coraz bardziej zuchwały wobec mnie. Ciągle robił sobie żarty. Ostatnio znalazłam nawet mysz w walizce. Co za facet!
Dziś Brendan uroczyście wyłączył kamerę i powiedział ''cięcie teledysk został zakończony!'' Ależ wszyscy byli dumni. Ja chyba najbardziej. Dałam rade! Pierwszy raz w życiu nie stchórzyłam i nie powiedziałam ''nie'' mimo tego, że inni mówili tak.
- Słuchajcie! Uważam, że powinniśmy uczcić jakoś naszą skończoną prace, nie sądzicie?
- Świetny pomysł – przyklasnął Mike.
- Z racji na warunki jakie tu panują uważam, że powinniśmy zrobić ognisko, wiecie ciepło ognia, kiełbaski ... romantycznie tak - zerknął na Michaela.
- Oooo genialne. To może tak za 2 godziny, co? Albo nie. Najlepiej zacznijmy teraz! - gorączkował się Mike.
Tak jak postanowili, tak zrobili. Oni zajęli się przygotowaniem wszystkiego, a my z  Johnym postanowiliśmy przejść się poszukać czegoś, żeby usiąść.
- Diana może na tym byś usiadła, co? - Johny wskazał taboret.
- Nie .. jednak wolałabym coś większego.
- Zmieścisz się na tym, uwierz mi! – uśmiechnął się szeroko.
- Ale chce … żeby Mike usiadł koło mnie – na te słowa Johny spoważniał.
- Diana?
- Hm …?
- Nikt nas nie słyszy, wiec chce zadać Ci pytanie, dobrze?
- Jasne, pytaj śmiało.
- On Ci się podoba, prawda?
- Johny….
- Nie zaprzeczaj. Odpowiedz tak, czy nie?
- Mike jest moim przyjacielem.
- Wiec Ci się podoba - nie zaprzeczyłam – Diana, czy wiesz na co się porywasz?
- Na co?
- Wiesz, że On na tym teledysku zarobi miliony. Widać, że jest to kawał dobrej roboty!
- Wiem i co z tego?
- A to, że widziałem już nie jedną dziewczynę, która przystawiała się do niego, a On na żadną nie zwrócił uwagi. Jedyne co, to mogli zostać w każdym przypadku przyjaciółmi. Myślisz, że z Tobą będzie inaczej? Diana .. nie daj się zaplątać, jeżeli nie chcesz płakać.
Posmutniałam i do końca wieczora przestałam się odzywać. Słowa, które wypowiedział Johny bardzo mnie zraniły, ale zarazem dały do myślenia, czy On przypadkiem nie ma racji? Przecież Mike naprawdę zarobi masę pieniędzy, ale One go nie zmienią. Nie, w to nie uwierzę, ale fakt, że nie jestem inna, wyjątkową, dawał mi dużo do myślenia. Nie powinnam się zakochiwać, a dobrze czułam, że jestem na skraju, żeby nie wybuchnąć i na śmieszne żarty Michaela, nie odpowiedzieć ''Mike kocham Cię'' zaczynam się poważnie bać. Podczas pakowania się przed ostatnią już nocą, postanowiłam, że wrócę sama i postaram się oddalić troszeczkę od Michaela, chociaż na jakiś czas. Zacznę się z nim spotykać rzadziej, dopóki to uczucie nie minie. Mam nadzieje, że niczego się nie domyśli.
- Diana? Jesteś jakaś nie obecna – powiedział Mike.
- Wydaje Ci się. Jestem troszkę zmęczona. Może już pójdę do sieb…
- Chyba żartujesz. Po pierwsze, to nie pójdziesz do siebie tylko do NASZEJ przyczepy kempingowej, a po drugie, to noc jest jeszcze długa … jeszcze wiele się może wydarzyć – zrobił łobuzerski uśmiech. Zwariował.
-Właśnie Diana. Musisz z nami napić się szampana i nie mów, że nie. Na cześć naszej skończonej pracy! - wtrącił Brendan.
- Polewaj. Nawet ja się dziś napije. Jestem taki szczęśliwy – powiedział Mike.
- Ok. Nie mam wyjścia .. mi też polej – powiedziałam zrezygnowana.
Jak wypiliśmy po lampce szampana, atmosfera się rozluźniła, co nie było za dobre. Niektórym rozwiązały się języki, ale było mało, wznieśliśmy następny toast i następny. Albo mi się wydawało albo Brendan polewał mi najwięcej. Protestowałam, ale nikt na mnie nie zwracał uwagi. Wszyscy śmieli się, opowiadali i żartowali. Naprawdę atmosfera była super i ekipa czuła by się urażona gdybym nie napiła się z nimi. Tylko był jeden problem. Cały alkohol ‘’wszedł mi w nogi”. Czułam, że zaraz nie wstanę. W głowie zaczynało mi się kręcić. Mike usiadł koło mnie i był uśmiechnięty od ucha do ucha, że po jako pierwszej widać po mnie oznaki „zmęczenia‘’. Po tym jak usiadł obok mnie za wiele już nie pamiętałam. Zasnęłam i to na jego ramieniu, ale wstyd.
Obudziłam się, czując suchość w ustach. Złapałam się za głowę, ale boli. Pomyślałam, ale zaraz …dotknęłam .. o Boże … ktoś śpi koło mnie! Ściągnęłam kołdrę. Miałam na sobie piżamę! Jak to? Nie pamiętam, żebym ją zakładała i żebym się rozbierała! Pociągnęłam kołdrę dalej, to był … Mike?! Skamieniałam, a serce waliło mi jak szalone. Jak to się stało, że my śpimy razem? Spojrzałam na moje łóżko. Było nietknięte.
- O witam księżniczko. Jak się spało?
- Co? Jak … jak ja się tu znalazłam i dlaczego my śpimy razem?
- A tak jakoś wyszło, ale powiem Ci Diana, że jesteś czasami niesamowita! - po tych słowach usiadłam na łóżku i złapałam się za głowę.
- Jak to niesamowita? O czym Ty mówisz?
- Nie pamiętasz?
- Nie! Nie wiem nawet jak się rozebrałam … nie to chciałam powiedzieć. Chciałam powiedzieć jak się ubrałam w piżamę.
- Nie ubierałaś ani nie rozbierałaś się sama - uśmiechnął się zawadiacko.
- Mike ... czy my spaliśmy razem?
- Tak .. no nie widzisz?
- Boże! Po co ja piłam. Jaka ja jestem głupia - złapałam swoje ubrania i już chciałam wyjść kiedy Mike złapał mnie za dłoń.
- Diana, czy Ty płaczesz?
- Nie.
- Diana … ja żartowałem. Wróciliśmy z ogniska i położyłaś się na moim łóżku. Nie udolnie się przebierałaś. Przyznaje się - położył rękę na klatce piersiowej - Śmiałem się z ciebie. Nawet nie wiesz jak fajnie to robiłaś – chichrał - Ale położyłaś się na moim łóżku, nie chciałem Cię przenosić, wiec spałem na Twoim. Rano jak wszedł Brendan, podsunął mi pomysł, żebyśmy zrobili Ci takiego psikusa. Chyba nie sądziłaś, że chciałem Cie wykorzystać i to w taki sposób - przytaknęłam mu.
- No to kamień z serca – uśmiechnął się


3 komentarze:

  1. Ach ten Michael ;D żeby tak nastraszyć biedną Diane? Oj nie ładnie hehe Notki coraz lepsze. Już nie mogę się doczekać co dalej wymyślisz ;) Wiesz .. jeżeli Ty jesteś głupia, to ja też jestem, bo jestem tego samego zdania. Tylko prawdziwi fani wiedzą, że to nie jest udawane , tylko prawdziwe. Nie robimy tego po to, żeby się ''wybić'' jego kosztem. Tak robią tylko świnie. On zasługuje aby o Nim pamiętać i chociaż w taki sposób uczcić jego pamięć. Był wyjątkową osobą. Nikt nie mówi, że byl idealny, bo takich ludzi nie ma, ale zasługuje na szacunek i to właśnie od nas .. fanów, prawdziwych fanów. Wiesz, że jestem po Twojej stronie i to się nie zmieni ;) Czekam na kolejną notkę ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Och, a ja już myślałam, że będzie jakaś sytuacja, jak z Ukrytej Prawdy, czy Trudnych Spraw. Dobrze, że jednak to wyjaśniłaś. Ciekawe, co dalej uda Ci się wymyślić. Mam nadzieję, że Diana nie da sobie jednak spokoju z Michaelem.
    Hmmm... Zgadzam się z Wiolą, głupia nie jesteś. Ja osobiście nie przeżywałam tego dnia wyjątkowo szczególnie. Nigdy nie myślę o rocznicach śmierci, także moich najbliższych. Może one przywołują zbyt wiele wspomnień i to nie tych dobrych. Zdecydowanie wolę urodziny. Weselej. Mike zasługuje, aby o nim pamiętać, to prawda, ale ostatnio usłyszałam słowa, które zabolały: "Dzisiaj rocznica śmierci Michaela Jacksona, a Ty niby jesteś jego fanką. To niby czemu dzisiaj jesteś taka wesoła? Nawet ja mam jakiś respekt,". Czy to, że ktoś nie płacze i nie myśli cały czas "To dzisiaj mija 5 lat" oznacza, że nie jest fanem? Widocznie.
    Pozdram. Martuś.

    OdpowiedzUsuń
  3. Moje gratulację. Nominuję Cię do Liebster Blog Award. Więcej informacji znajdziesz na moim blogu http://gdzies-tam-istnieje-magia-opowiadan.blogspot.com/2014/07/liebster-blog-award.html.

    OdpowiedzUsuń