Witam !
Zapraszam do czytania i komentowania ! :D
******************************************************
Od trzech dni pracuje u wujka Adama. Staram się jak mogę, żeby zapomnieć. Ostatnimi czasy, załamanie jest bardzo duże. Jest ciężej niż myślałam. Każda czynność przychodzi mi z trudem. Dobrze, że chociaż mam pracę. Wychodzę na chwilę i już czuję się trochę lepiej, gdy nie patrze na wnętrze tego przeklętego domu. Podobno Michael mieszka z Brendenem. Teraz podstępnie zadzwonił z telefonu Janet. Chciał porozmawiać. Zagaił tym, że może przyjedzie odebrać swoje rzeczy. Zgodziłam się, ale pod warunkiem, że mnie wtedy nie będzie. Przecież dobrze wiem jakby to się skończyło. Niczym innym jak rzuceniem mu się na szyje i proszeniem, żeby został. Cała złość jaka była we mnie po zobaczeniu tego zdjęcia już minęła. Pozostała już tylko pustka i żal. Po tym co było i już nie wróci. Dlaczego jestem taka zawzięta? Dlaczego nie potrafię wybaczyć? Nie potrafię dać sobie wytłumaczyć. Jestem zła sama na siebie, ale to wina mojego byłego faceta, który był nim jeszcze przed poznaniem Michaela. Oszukiwał mnie i zdradzał, tłumacząc się tym, że nie potrafię dać mu żadnego dowodu na to, że Go kocham.
Dziś miałam wpłacić pierwszą ratę czynszu. Nie wiem czemu ta kobieta ustaliła termin wpłaty w połowie miesiąca. Przecież to niedorzeczne. Teraz będę musiała poprosić wujka o wcześniejsze wypłacenie chociażby zaliczki, inaczej wyląduje na bruku.
- Cześć wujku. Można na chwilkę?
- Jasne … co się stało?
- Nic takiego, tylko będę potrzebowała wcześniejsze zaliczki. Muszę zapłacić czynsz, a powiem szczerze .. nie mam za co - czułam jak moje policzki płoną!
- Nie ma problemu. Pomogę Ci, ale Diana chce wiedzieć jedno. Co się stało? Dlaczego odrzuciłaś tak wspaniałego faceta? Mówili o was wszystkie media. Widziałem Cie podczas nagrań. Jeszcze tydzień temu, każdy brukowiec miał na pierwszej stronie wasze zdjęcie! A teraz, co? Nagle bum i koniec? Wiem, że jestem wścibski, ale chodzi mi tylko o Twoje dobro.
- Wujku, ale Ty nic nie rozumiesz. Ja tego nie chciałam, to On mnie zdradził z Sandrą, córką właścicieli mieszkania!
- Masz na to dowody?
- Tak, dostałam jego zdjęcie .. sam zobacz - wyciągnęłam telefon i zaczęłam mu pokazywać. Czułam, że zaraz się rozpłaczę.
- Diana .... nie obraź się, ale jesteś dziecinna. Przecież to zdjęcie o niczym nie świadczy. On śpi!A Ona głupio się szczerzy. Co to za dowód? Wiem czemu się tak zachowujesz. Mama dzwoniła do mnie za każdym razem kiedy miałaś problemy z byłym facetem. Ranił Cię tak bardzo i potrafiłaś mu wybaczyć?
- A czemu Go tak bronisz?
- Nie bronie tylko obiektywnie na to patrzę, Diana. Też jestem facetem i uwierz mi, że tej "plastikowej lali"patykiem bym nie dotknął - zaczął się śmiać, co mnie też rozbawiło.
- Eh ... Ty zawsze umiesz wysunąć odpowiednie argumenty.
- Kochanie od 20 lat jestem adwokatem.
- No tak też prawda.
- No to co? Weźmiesz zaliczkę i uciekaj do domu jest już po 15.00.
- Ok muszę jeszcze iść do domu właścicielki i poproszę ją, żeby rozłożyła mi na kilka rat tą wpłatę.
- A dużo wynosi czynsz?
- Bardzo dużo. Lepiej, żebyś nie wiedział.
- Ok .. no to masz tyle ile wynosi zaliczka dla każdego, tyle Ci daję. Wiesz .. muszę być uczciwy wobec innych. Aha i włącz dzisiaj TV o 18.00.
- A to czemu?
- Będzie dziś fajny program. Myślę, że kilkanaście programów będzie Go transmitować.
- Dobrze obejrzę.
Wyszłam od wujka i od razu zadzwoniłam do tej "jędzy", ale nie odbierała. Dopiero po którymś razie się dodzwoniłam.
- Dzień dobry! Proszę pani dzwonie, żeby umówić się z panią na wpłatę czynszu.
- Jakiego czynszu? Żartujesz sobie? Czynsz został opłacony z góry na kilka miesięcy. Póki co dziękuję i do wiedzenia.
Nie zdążyłam odpowiedzieć. Byłam zaskoczona, ale dobrze wiedziałam kto to zrobił. Michael! Nawet teraz o mnie dba. Czułam się jeszcze bardziej podle. Wróciłam do domu, zjadłam coś, ale nie wyszło mi to na dobre. Od kilku dni miałam straszne nudności. Cokolwiek jadłam było nie tak. Wszystko mi szkodziło. Często bolała mnie głowa, a nawet gorączkowałam wieczorami. Byłam u lekarza, ale stwierdził, że to stres. Dał tabletki, ale przestałam je brać, bo czułam się po nich jeszcze gorzej. Dochodziła 18.00. Włączyłam TV. Przerzucałam po kanałach, ale nic nie było. Reklama, reklama, denny film puszczany po raz setny, reklama, serial, wiadomości, ale zaraz .. co to? Michael.
- Rozprawa sądowa odbywająca się na prośbę Pana Michaela Josepha Jacksona. Przeciwko pani Sandrze Samancie Barkson. Czy powołane osoby znajdują się na sali?
- Tak wysoki sądzie. Poszkodowany i oskarżona znajdują się na sali.
- Kurator Kelly Brown?
- Jestem wysoki sądzie.
- Adwokat pana Jacksona, Adam Swan?
- Jestem wysoki sądzie.
- Adwokat Pani Barkson, Thomy Smith?
- Jestem wysoki sadzie.
- Wiec rozpoczynamy rozprawę.
Stałam jak zahipnotyzowana! Boże. Zorganizował rozprawę publiczną, tylko po to, żebym wreszcie mu wierzyła, a ja głupia pokazałam jak bardzo mu nie ufam. Pozwoliłam na to, żeby czuł się winny, za coś czego nie zrobił! Mimo, że rozprawa dopiero się zaczynała, ja już wiedziałam, że On jest nie winny! Jednak z ciekawości, która była moją słabą stroną, patrzyłam dalej.
Michael składał zeznania, a Ona uśmiechała się! Jakby nigdy nic. Nie robiła sobie też nic z tego, że postawiono jej zarzut odurzenia narkotykowego innej osoby i to nie byle jakiej. Nawet kiedy sąd wydał wyrok, Ona nadal była radosna. Dostała 3 lata wiezienia w zawieszeniu na 8 miesięcy i przymusową roczną terapie odwykową w Ośrodku dla uzależnionych. Przy okazji rozprawy, wyszło na jaw, że jest uzależniona od narkotyków.
Po wszystkim chciałam zadzwonić do Michaela, ale nie odbierał, wiec zadzwoniłam do Janet.
- Hej Janet - powiedziałam cicho, jakbym się wstydziła.
- Diana! Nawet nie wiesz jak się ciesze, że dzwonisz. Powiedz, że chcesz się pogodzić z Michaelem. On od kilku tygodni nie chodzi na próby, nie wychodzi z pokoju, żebym Go nie zmuszała, zagłodził by się na śmierć.
- Tak wiem … przepraszam .... widziałam rozprawę.
- Jaką rozprawę?
- No dziś ją transmitowali w TV. Mój wujek był jego obrońcą.
- Co Ty opowiadasz?
- No poważenie Ci mówię. Nie wiedziałaś nic o tym?
- Nie nic nie wiedziałam. Ani ja ani nikt z nas. Diana On to zrobił dla Ciebie .. wiesz o tym? On na złość Josephowi, nawet nie wracał do domu tylko mieszkał u Brendena. Codziennie woziłam mu obiad.
- Wiem Janet, ale ja już wszystko wiem. To moja wina. Zachowałam się podle - znowu poczułam te mdłości. Aż mi się w głowie zakręciło i ktoś w tym momencie właśnie zapukał do drzwi.
- Otwarte!
- Mogę?
- Michael?!
- Ja wiem .. przepraszam .. nie powinienem tu przychodzić, ale ...
- Powinieneś .. to ja zachowałam się kompletną idiotka!
- O czym Ty mówisz?
- Widziałam rozprawę … wujek mi o niej powiedział i wiem, że nie jesteś winien! To ja przepraszam za wszystko! - zakręciło mi się w głowie i musiałam usiąść. Michel porwał się do mnie i złapał mnie za rękę.
- Hej Diana .. wszystko ok?
- Tak … tylko - pobiegłam do łazienki i zwymiotowałam.
- Diana jesteś pewna, że wszystko ok?
- Tak.
- Jednak chce, żeby zobaczył Cię lekarz, dobrze?
- Nie … byłam już u lekarza. Wszystko jest ok ,to tylko nerwy … - znów zakręciło mi się w głowie.
- Nie Diana. Jedziemy - wziął mnie na ręce i nim się obejrzałam, siedziałam już przypięta pasami.
Dojechaliśmy do szpitala. Nie byłam zadowolona z takiego obrotu sprawy. W szpitalu stwierdzą, że jestem jakąś wariatką albo coś. No bo przecież byłam tam nie całe dwa dni temu. Mike założył sztuczne wąsy i czapkę. Weszliśmy, gdy tylko poczułam ciepło myślałam, że znów będę musiała do łazienki. Michael podniósł alarm i zaraz było koło mnie mnóstwo lekarzy oddziału SOR. Położyli mnie na leżance i zarządzili USG i morfologię.
- Proszę się położyć i rozebrać od pasa w górę, a pan będzie musiał na chwilę wyjść.
- Nie, nie! Ma zostać, to mój narzeczony!
- Dobrze, spokojnie. Niech pan siądzie.
- Dobrze .. teraz niech pani się nie przestraszy. Będę musiał posmarować zimnym.
- Dobrze.
- Hm … widzę jakieś zmiany w dole podbrzusza … to chyba guz na macicy - Michael nie wytrzymał, patrząc jak młody prawdopodobnie student, wygłasza swoją diagnozę.
- Proszę wezwać innego lekarza!
- Jestem na piątym roku specjalizacji!
- Ale opowiada pan bzdury! Proszę natychmiast kogoś zawołać.
- Rozumiem, że jest pan przestraszony, ale inni mogą tylko potwierdzić moją diagnozę.
- Idziesz po kogoś, czy mam zawołać sam?
- Dobrze już dobrze. Idę.
Michael był wściekły i roztrzęsiony. Ja tylko słuchałam. Nie wiedziałam co mam powiedzieć.
Wspaniale, że się pogodzili, ale nowotwór? :( Czekam na kolejną.
OdpowiedzUsuńPS polecam wprowadzić anonimowe komentarze, bo wielu czytelników zapewne nie ma konta ;)
Dziękuję za komentarz :D Anonimowe komentarze zostały wprowadzone zapraszam do komentowania !
OdpowiedzUsuńŚwietna notka :) Czekam na kolejną :)
OdpowiedzUsuń